W piątek do Wadowic
przyjechał minister Gowin, który ze sprawiedliwością często niewiele ma
wspólnego. Spotkanie z mieszkańcami zostało zorganizowane w jednej z sal
miejskiej biblioteki. Chcąc zadać kilka pytań ministrowi również i my
wybraliśmy się na to spotkanie. Na sali można było dostrzec wielu lokalnych
polityków, oczywiście wśród nich nie mogło zabraknąć przedstawicieli magistratu,
którzy robili zdjęcia komu popadnie mierząc wzrokiem wszystkich przybyłych
„lewaków”.
Jeśli chodzi o
samo spotkanie, to niestety wiało ono nudą, minister Gowin już po raz kolejny
pokazał, że nie ma zielonego pojęcia o resorcie jakim się zajmuje. Jego wiedza
zwłaszcza o polityce narkotykowej jest skandaliczna, co udowodnił odpowiadając
na jedno z pytań radnego Mateusza Klinowskiego. Ponadto w ogóle nie
ustosunkował się do przedstawionych zarzutów na patologiczne działanie
miejscowego samorządu zaprezentowane przez owego radnego. Tak, jakby go to w
ogóle nie interesowało, a szkoda bo jest o czym opowiadać.
Spotkanie z
mieszkańcami ukazało także inne słabości Jarosława Gowina, a konkretnie jego
brak wiedzy o gospodarce. Wiedza ministra na temat tzw. stref ekonomicznych
pozostaje wiele do życzenia, bo nazwać je, że są społecznie niesprawiedliwe a
inwestorzy w nich działający są w większości zza granicy, to już przejaw skrajnej
niewiedzy. Broniąc przy okazji umów śmieciowych, jakie to one nie są wspaniałe
i przez nie, wielu ludzi nie zostało zwolnionych z pracy. No cóż, bez komentarza.
Ciekawe pytania
zadał też radny Henryk Odrozek, które dotyczyły m. in. Inicjatywy
Uchwałodawczej i Budżetu Obywatelskiego. Jeśli chodzi o to pierwsze to lepiej
do tego się nie odnosić, bo pan minister na ten temat nic nie wie. Z kolei o Budżecie
Obywatelskim wypowiedział się pozytywnie wbrew lokalnej władzy, która na samą
myśl o tym dostaje wiadomo czego…
Na sali padały
też inne pytania, z którymi Jarosław Gowin radził sobie raz, lepiej raz gorzej.
Niestety nie mieliśmy okazji zadać pytania panu ministrowi, ponieważ czas jaki
był przewidziany dla pytających był
skandalicznie krótki i wiele osób wśród także i my nie mogło skorzystać z tego
prawa. A szkoda, bo jest o co pytać ministra, zwłaszcza po ostatnim jego
blamażu w sejmie dotyczącym związków partnerskich i w ogóle całokształtu jego
„twórczości” na ministerialnym stołku. Na pewno dyskusja była by ciekawa, ale
cóż…
Mimo tego, że
nie zadaliśmy żadnego pytania to i tak zostaliśmy „docenieni” przez asystenta
pani burmistrz opisującego to wydarzenie na znanym przez wszystkich portalu.
Miejmy nadzieję że jeszcze nieraz nas wyróżnią.
Podsumowując,
spotkanie było nudne, niewiele wiedzy człowiek mógł z niego wynieść ale
przynajmniej można było zobaczyć zatroskaną minę słynnego już rzecznika pani
burmistrz i niedoszłego posła2700, bowiem ostatnio ma wiele powodów aby
zatroskanym chodzić…
Kolejny blog? Dobrze!:) Właśnie o to chodzi - o aktywność i różnorodność. Powodzenia chłopaki:)
OdpowiedzUsuńBędę tu zaglądał.